„Unia, która mierzy wyżej” – w ten sposób Ursula von der Leyen reklamowała swój program, będąc jeszcze kandydatką na przewodniczącą Komisji Europejskiej. Niemka obiecywała skoncentrowanie się na najważniejszych wyzwaniach przyszłości, jak ochrona klimatu czy kwestie cyfrowe, które nie tylko uczynią z Europy pierwszy kontynent neutralny klimatycznie, ale przede wszystkim poprawią jakość życia mieszkańców wszystkich państw członkowskich.
Czy pozytywy przeważają nad negatywami? Zdania są – jak zwykle – podzielone. Również wśród poproszonych przez redakcję EURACTIV.pl o komentarz polskich europosłów.
Pierwsze problemy
Początek opóźnionej o miesiąc kadencji nowej Komisji Europejskiej wydawał się obiecujący. Zgodnie z zapowiedziami Ursuli von der Leyen Komisja przystąpiła do intensywnej pracy. Niemka określiła „swoją” Komisję mianem geopolitycznej. Celem ma być dążenie do wzmocnienia pozycji Europy na arenie globalnej. Von der Leyen zapowiedziała także legislacyjną ofensywę, której symbolem stał się sztandarowy projekt Europejskiego Zielonego Ładu.
W pierwszych kilkudziesięciu dniach nowa Komisja mogła skupić się na pracy, jednak ostatnie trzy tygodnie zdominował kryzys związany z epidemią koronawirusa oraz odziedziczona przez poprzednią Komisję pod wodzą Jean-Claude’a Junckera nierozwiązana kwestia migracyjna. Dlatego długoterminowe wizje dotyczące klimatu, agendy cyfrowej czy pracy zejdą w najbliższych dniach na dalszy plan.
Zielony Ład to rewolucja
W nadchodzącym tygodniu Ursula von der Leyen zaplanowała dwustronne spotkania z przedstawicielami głównych frakcji Parlamentu Europejskiego, które poparły jej kandydaturę w lipcowym głosowaniu (Europejska Partia Ludowa, EPL; Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów, S&D; Liberałowie z „Odnowić Europę”). Przewodnicząca Komisji ma podczas tych spotkań przedstawić swoje plany dotyczące agendy cyfrowej, rynku pracy oraz innych kwestii dotyczących zagadnień społecznych. Komisja Ursuli von der Leyen nie ma za sobą zdecydowanego wsparcia PE, dlatego dla swoich inicjatyw musi zabiegać o poparcie największych frakcji.
Europoseł S&D Bogusław Liberadzki powiedział w rozmowie z EURACTIV.pl, że w pierwszych 100. dniach można dostrzec zarówno aspekty pozytywne, jak i negatywne. „Z pozytywów warto podkreślić niezgodę Komisji na znaczne cięcia zaproponowane przez przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela w stosunku do propozycji Wieloletnich Ram Finansowych przedstawionej przez Parlament Europejski”.
„Pozytywnie oceniam także sztandarowy program nowej Komisji: Europejski Zielony Ład. Moim zdaniem to projekt na miarę rewolucji przemysłowej czy cyfrowej. Wbrew słowom krytyków w EZŁ nie chodzi o ekologizm, lecz o sprawy zdecydowanie większej wagi: ratowanie przyszłości naszej planety”, podkreślił europoseł.
Niewiadoma z atomem
Von der Leyen zyskała w lipcu poparcie PE przewagą zaledwie dziewięciu głosów. Wśród grup politycznych, które nie poparły Niemki byli przedstawiciele frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do której należą członkowie Prawa i Sprawiedliwości. Posłowie ci – jak podkreślała po lipcowym głosowaniu w PE Beata Mazurek – poparli jednak wybór Von der Leyen.
Kosma Złotowski, europoseł tej partii zasiadający m.in. w Komisji Transportu i Turystyki oraz Komisji Petycji, powiedział w rozmowie z EURACTIV.pl, że chociaż pierwsze 100. dni nowej Komisji podporządkowano Europejskiemu Zielonemu Ładowi, to jednak jest to „program wciąż za mało doprecyzowany, by móc go pozytywnie ocenić”.
Według polityka PiS „głównym mankamentem jest finansowanie transformacji klimatycznej oraz wspomaganie państw, takich jak Polska, których system energetyczny jest w znacznej mierze oparty na spalaniu węgla. Dobrym przykładem jest Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, którego podstawy finansowe są niewystarczające względem celów”, dodał Złotowski.
Polityk PiS podkreślił, że wciąż nie sprecyzowano przyszłości energii jądrowej. „Nie wyobrażam sobie transformacji klimatycznej bez energii pochodzącej z atomu. Unia potrzebuje także pomysłu na politykę zagraniczną, na Afrykę, na Libię. W ostatnich dniach coś się dzieje w tej materii, ale to wciąż za mało”.
Nie zapomnieć o praworządności
W ciągu pierwszych stu dni Ursula von der Leyen zdecydowała się nie wchodzić w otwarty konflikt z żadnym z państw członkowskich, czego symbolem jest brak zdecydowanych działań w kwestii praworządności wobec Polski i Węgier. Podczas gdy Parlament Europejski przegłosowuje kolejne rezolucje, które mówią o naruszeniu zasad rządów prawa w obu krajach, Komisja nie zdecydowała się na otwarte wystąpienie przeciwko Prawu i Sprawiedliwości oraz węgierskiemu Fideszowi.
Bogusław Liberadzki uważa, że Komisja w swoich pierwszych stu dniach „wykazała się w kluczowych sprawach, jak np. kwestia praworządności, zbyt małą decyzyjnością”. Podobnego zdania jest także reprezentująca S&D Sylwia Spurek. „Praworządność należy do trzech najważniejszych priorytetów UE w najbliższych miesiącach”. „Praktyka udowodniła, że artykuł 7. jest nieefektywny. Rozczarowaniem jest dla mnie brak presji ze strony Komisji Europejskiej na sprawującą prezydencję w Radzie UE Chorwację w zakresie forsowania powiązania wypłat z unijnego budżetu z praworządnością”. „Podkreślam, że w przypadku rządów prawa nie chodzi o stawianie pod pręgierzem żadnego z państw UE, ale o zasady i wartości wspólnoty”, powiedziała europosłanka w rozmowie z EURACTIV.pl”.
Niehumanitarne działanie
Jednak Ursula von der Leyen w ciągu ostatnich stu dni zaproponowała rozwiązania, które znajdują uznanie wśród członków S&D. To np. postulat ustanowienia europejskiej płacy minimalnej. W styczniu Komisja poinformowała o rozpoczęciu konsultacji społecznych. To rozwiązanie znalazło uznanie w oczach Bogusława Liberadzkiego.
Po lewej stronie PE nie brakuje jednak głosów krytycznych za sposób, w jaki zareagowano na wydarzenia na granicy grecko-tureckiej. Sylwia Spurek podkreśliła, że dotychczasowe działania Komisji są rozczarowujące. „Mam świadomość, że to zagadnienie odziedziczone od Komisji Jean-Claude’a Junckera. Nie podoba mi się jednak reakcja UE. W wypowiedziach jej przedstawicieli zabrakło mi np. potępienia działań greckiej policji, która użyła przeciwko ludziom uciekającym przed wojną gazu łzawiącego”. „Unia musi zaprojektować nową politykę migracyjną”, podkreśliła Sylwia Spurek.
Krytycznie działania nowej Komisji w sprawie kryzysu migracyjnego ocenia także Kosma Złotowski. „Odniosłem wrażenie, że nowa Komisja była zaskoczona wydarzeniami sprowokowanymi przez postępowanie Turcji”.
A co z geopolityką?
Nowa przewodnicząca określiła Komisję mianem geopolitycznej. Przede wszystkim chodzi o wzmocnienie pozycji Europy na arenie globalnej. Radosław Sikorski z EPL w rozmowie z EURACTIV.pl powiedział, że „Ursula von der Leyen odziedziczyła sytuację, w której w żadnym z konfliktów Unia Europejska nie była czynnikiem decydującym, jak np. na Ukrainie lub w Libii”. W obu przypadkach inicjatywę przejęły państwa członkowskie, „co – jak zauważa były szef polskiej dyplomacji – jest niezgodne z zapisami Traktatu Lizbońskiego”.
Radosław Sikorski przekonuje, że dobrze funkcjonująca polityka zagraniczna UE powinna być oparta na solidarności. „Warunkiem koniecznym jest okiełznanie ambicji poszczególnych państw członkowskich. W przeciwnym przypadku grozi nam wielogłos, podczas gdy UE potrzebuje jedności na arenie międzynarodowej. Poszczególne stolice powinny składać swoje propozycje na forum Rady Europejskiej”.
Były szef MSZ ma nadzieję, że Ursula von der Leyen spełni obietnicę daną mu jeszcze przed wyborem na szefową Komisji dotyczącą przeznaczenia większych środków z budżetu Unii na obronność. „Ostatnia propozycja przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela jest pod tym względem zdecydowanie niewystarczająca. Unia powinna dysponować siłami do reagowania w przypadku kryzysowych sytuacji”.
Dwugłos rolniczy
Wciąż jedną z dwóch głównych polityk UE jest rolnictwo. Komisja chciałaby, aby rolnicy także przyłączyli się do realizacji celów związanych z ekologią, np. poprzez mniejsze wykorzystywanie pestycydów czy polepszenie dobrostanu zwierząt. To jednak postulaty sformułowane przez poprzednią Komisję w czerwcu 2018 r. w ramach propozycji reformy Wspólnej Polityki Rolnej (WPR). Europoseł PiS Krzysztof Jurgiel zwraca uwagę, że „o stosunku nowej Komisji Europejskiej do rolnictwa najlepiej świadczy brak zmiany decyzji unijnej egzekutywy wobec propozycji nowego kształtu WPR z 2018 r.”.
Były minister rolnictwa w latach 2015-2018 uważa, że dla rolnictwa kluczowe będą następne miesiące. „Czekamy na finalizację rozmów dotyczących nowego budżetu UE. Od ich wyniku będzie zależała pierwsza ocena polityki Komisji wobec rolnictwa i rolników. Niepokojące jest to, że ewentualne przedłużenie rozmów może spowodować opóźnienie wejścia w życie nowej perspektywy finansowej”.
Jednak Sylwia Spurek zwraca uwagę, że zręby zaprezentowanej w grudniu 2019 r. strategii farm-to-fork („od pola do stołu”), która dotyczy wprowadzenia systemu zrównoważonej produkcji żywności w krajach UE, są rozczarowujące. Komisja przedstawi szczegóły – o ile plany nie ulegną zmianie – pod koniec marca. „Wygląda jednak, że strategia ta będzie nadal chronić interesy przemysłu mięsnego, kosztem dobrostanu zwierząt”, dodała europosłanka S&D.
Autor EURACTIV.pl