7,5 mld euro – tyle wynosić ma budżet Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który UE zakłada specjalnie dla regionów górniczych To pieniądze, które mają złagodzić skutki odejścia od węgla na obszarach, na których jego wydobycie wciąż daje chleb wielu rodzinom. Według wstępnych szacunków Polska mogłaby liczyć na największy kawałek tortu – 2 mld euro.
Chyba że ziści się scenariusz nakreślony kilka dni temu przez przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela. Zaproponował on, by wysokość środków przyznawanych w ramach Funduszu uzależniona była od przystąpienia do celu neutralności klimatycznej. O 50 proc. mniej miałyby dostać państwa, które go nie poparły. A w zasadzie jedno państwo, bo na taki krok zdecydowała się tylko Polska. To oznacza, że z 2 mld Polska otrzymałaby 1 mld.
Przedstawiciele uzależnionych od węgla regionów mają nadzieję, że ten scenariusz się jednak nie ziści, i chcą walczyć o unijne pieniądze i transformację. W przeddzień rozpoczynającej się w piątek Nadzwyczajnej Rady Europejskiej, na której szefowie państw i rządów rozmawiają o unijnym budżecie na lata 2021-27, prezydenci miast górniczych spotkali się z komisarzem Fransem Timmermansem, by przekazać mu swoje uwagi dotyczące Nowego Zielonego Ładu i mechanizmów podziału środków w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Na co pójdą pieniądze z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji?
Spotkanie odbyło się w ramach inicjatywy WWF, który wspiera regiony górnicze w Grecji, Bułgarii, Niemczech i Polsce w transformacji.
Przedstawiciele regionów górniczych zwracają uwagę, na co mają być wydatkowane środki w ramach Just Transition. – Założenie Komisji Europejskiej i Funduszu jest takie, aby dotacje wspierały rozwój miast i regionów, by były przeznaczone na inwestycje w tworzenie nowych firm i rozwijanie małych i średnich przedsiębiorstw, na przekwalifikowanie pracowników, rekultywację terenów, czy innowacyjność. Ten kierunek jest popierany przez samorządy – wyjaśnia Marta Anczewska z WWF.
I dodaje, że samorządowcy chcą też, by w rozporządzeniach dotyczących wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji zapisane były konkretne informacje o tym, że w przygotowaniu regionalnych planów transformacji mają brać aktywny udział samorządowcy z poziomu NUTS3 (podregiony – zgrupowanie kilku powiatów). Chodzi o to, by uniknąć sytuacji, że plan transformacji Górnego Śląska będzie tworzony w Warszawie bądź bez wystarczającego udziału gmin.
Regiony obawiają się, że jeśli kasą będzie rozporządzał rząd, zostanie wydana na nietrafione cele. Boją się powtórki z lat 90., kiedy rozdawane bezmyślnie po zamknięciu kopalń pieniądze nie zainicjowały rozwoju nowych branż mogących zapewnić zatrudnienie byłym górnikom. – Kupowali auta, wyjeżdżali na wycieczki. Nie inwestowali tych pieniędzy, bo nie mieli pomysłu, co zrobić ze swoim życiem. Gdy środki się skończyły – stali się beneficjentami zasiłków dla bezrobotnych – ostrzegała w styczniu Alicja Zdziechiewicz ze śląskiego stowarzyszenia Zielony Imielin. Część regionów górniczych myśli już o konkretnych inwestycjach, które mogłyby złagodzić odejście od węgla. Chociażby Agencja Rozwoju Regionalnego w Koninie, która złożyła już w Brukseli fiszki wniosków o dofinansowanie przedsięwzięć planowanych w związku z koniecznym zamknięciem kopalni ZE PAK.
Co, jeśli jednak rząd zdecyduje, że nie zadeklaruje wdrożenia celu neutralności klimatycznej do 2050 r. lub nie złoży strategii regionalnych spełniających wymogi rozporządzenia unijnego ds. Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, ryzykując unijne środki?
– To kolejny punkt, o którym samorządowcy dyskutowali z komisarzem Timmermansem. Ich propozycja jest taka, żeby o te 50 proc. środków, które Polska hipotetycznie może stracić, samorządy czy gminy mogły się starać bezpośrednio w ramach konkursów. Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie te dyskusje są na razie bardzo teoretyczne, bo nie wiadomo, jaką decyzję podejmie Komisja i Parlament Europejski. Nie wiadomo, czy będzie zgoda na propozycję budżetową szefa Rady Europejskiej – zaznacza Anczewska.
Co istotne, na złożenie terytorialnych strategii rozwoju rząd polski ma zaledwie 10 miesięcy.
Autor: EurActiv za Gazeta Wyborcza