Europejski Zielony Ład to sztandarowa propozycja nowej przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Już przedstawiając swój program przed Parlamentem Europejskim mówiła o stworzeniu w ciągu pierwszych 100 dni urzędowania wielkiego planu gospodarczego, który pozwoliłby Unii Europejskiej stać się neutralną klimatycznie do połowy XXI w. przy jednoczesnym stymulowaniu wzrostu gospodarczego i poprawy jakości życia ludzi.
Mapa drogowa dla neutralności klimatycznej
Neutralność klimatyczna to pojęcie oznaczające emisji tylko takiej ilość gazów cieplarnianych (a w szczególności dwutlenku węgla), jaką gospodarka jest w stanie na bieżąco pochłaniać. Do marca przyszłego roku ma zostać przedstawiony projekt prawa klimatycznego – jak mówiła von der Leyen „pierwszego takiego w dziejach świata” – które na stałe wpisze do różnych przepisów cel neutralności klimatycznej do 2050 r.
Kolejne wnioski ustawodawcze mają dotyczyć stworzenia strategii na rzecz bioróżnorodności, która obejmować będzie działania zaplanowane do 2030 r., plan działania na rzecz rozwoju gospodarki o obiegu zamkniętym, strategię określana jako „od pola do stołu” dotyczącą zrównoważonej żywności i skracania łańcucha dostaw, nową strategię przemysłową uwzględniającą nowe cele klimatyczno-środowiskowe oraz serię propozycji dotyczących ograniczania zanieczyszczeń. To wszystko złoży się mapę drogową, która ma doprowadzić UE do klimatycznej neutralności.
Plan ten obudowany zostanie jednak według zapewnień KE także działaniami inwestycyjnymi. Mają być one znaczne. Szacuje się, że aby osiągnąć wyznaczone obecnie cele klimatyczno-energetyczne potrzebne będzie zainwestowania dodatkowych 260 mld euro rocznie, czyli około 1,5 proc. unijnego PKB z 2018 r. KE chce w tym przypadku zaangażowania zarówno sektora publicznego, jak i prywatnego. Na przeciwdziałanie zmianom klimatycznych ma zostać przeznaczone nawet 25 proc. długoterminowego budżetu UE.
Wielkie inwestycje także w sprawiedliwą transformację
Konieczne zdaniem KE będzie także poważne zaangażowanie się w ten proces Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI), który von der Leyen nazwała już na potrzeby swojej strategii „bankiem klimatycznym”. EBI ma pomóc m.in. w zmobilizowaniu środków na potrzeby transformacji energetycznej, czyli odchodzenia od nieekologicznych źródeł energii przy jednoczesnym minimalizowaniu kosztów i krótkookresowych strat gospodarczych. Do wykorzystania w ciągu najbliższych 5 lat miałoby być na te cele 100 mld euro. Sam Fundusz Sprawiedliwej Transformacji wart byłby zaś 5 mld euro, co KE proponowała już wcześniej.
Ów mechanizm sprawiedliwej transformacji będzie miał za zadanie wspieranie tych regionów, których gospodarka opiera się w dużym stopniu na działalności powodującej wysokie emisje dwutlenku węgla. Będzie przede wszystkim wspierał obywateli, którzy najsilniej odczują skutki transformacji, i zapewni programy pozwalające na zdobywanie nowych kwalifikacji zawodowych czy tworzenie miejsc pracy w innych, bardziej zielonych sektorach gospodarki.
Zielona dyplomacja UE
Dodatkowo w marcu 2020 r. KE uruchomi „Pakt na rzecz Klimatu”, aby „dać obywatelom możliwość zabrania głosu i odegrania roli przy opracowywaniu nowych działań, wymianie informacji, inicjowaniu oddolnych działań i promowaniu rozwiązań, z których inni będą mogli skorzystać.”
KE dała też do zrozumienia, że postrzega przeciwdziałanie zmianom klimatycznym jako wyzwanie całkowicie globalne, a więc wymagające skoordynowanej międzynarodowej reakcji. UE ma więc w dalszym ciągu promować swoje cele i przyjęte normy jako wzór dla ustaleń ogólnoświatowych, zwłaszcza w czasie ustalania kolejnych konwencji dotyczących bioróżnorodności czy działań klimatycznych na forum ONZ, G7 czy G20. Europejski Zielony Ład ma więc mieć także swój wymiar dyplomatyczny.
Ma on obejmować nie tylko uczestnictwo UE w światowych organizacjach czy stosunki dwustronne, ale również unijną politykę handlową. Chodzi zarówno o prowadzenie zrównoważonego handlu z innymi częściami świata, jak i takie budowanie partnerstw z państwami Bałkanów Zachodnich czy Afryki, aby pomagać im w ich własnej transformacji ku bardziej ekologicznie efektywnym gospodarkom.
Von der Leyen: To taki moment jak lądowanie na Księżycu
Przewodnicząca KE zapewniała, że zaplanowane działania, choć kosztowne, są jednak konieczne. „To jest dopiero początek długiej drogi. To jest taki moment dla Europy jak lądowanie człowieka na Księżycu. Zielony Ład jest naszą nową strategią wzrostu. Jesteśmy to winni naszym dzieciom, bo nie jesteśmy właścicielami tej planety. Jesteśmy za nią odpowiedzialni i teraz nadszedł czas, by działać. Europejski Zielony Ład pokazuje, jak zmienić nasz styl życia i pracy, sposób produkcji i konsumpcji, tak abyśmy żyli zdrowiej, a nasze przedsiębiorstwa były innowacyjne. Wszyscy możemy włączyć się w ten proces i skorzystać z szans, jakie stwarza. Pomożemy gospodarce UE stać się światowym liderem, jeśli będziemy działać szybko, nie oglądając się na innych” – mówiła Ursula von der Leyen.
Za wdrażanie Europejskiego Zielonego Ładu ma odpowiadać wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans. „Mamy do czynienia z kryzysem klimatycznym i ekologicznym. Europejski Zielony Ład stwarza szansę na poprawę zdrowia i dobrostanu Europejczyków dzięki transformacji naszego modelu gospodarczego. W naszym planie przedstawiliśmy, w jaki sposób ograniczyć emisje, uzdrowić nasze środowisko naturalne, chronić dziką faunę i florę, stworzyć nowe możliwości gospodarcze i poprawić jakość życia obywateli. Wszyscy mamy do odegrania ważną rolę, a proces transformacji obejmie każdy sektor przemysłu i każde państwo. Co więcej, spoczywa na nas odpowiedzialność, aby transformacja była sprawiedliwa i aby w trakcie realizacji Europejskiego Zielonego Ładu nikt nie pozostał w tyle” – zapewniał Timmermans.
Europosłowie o planie KE
Europosłowie, którzy wysłuchali dziś wystąpienia Ursuli von der Leyen, różnie ocenili plan zaprezentowany przez KE. Zasiadający we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Zdzisław Krasnodębski (PiS) akcentował konieczność uzyskania przez kraje takie jak Polska rekompensat za działania na rzecz neutralności klimatycznej, które oznaczałyby konieczność ponoszenia dużych gospodarczych kosztów. „Nie tylko Polska ma w tym zakresie wątpliwości. Dotyczy to także energochłonnego przemysłu niemieckiego. Chodzi o to, czy program ten będzie programem bardzo ideologicznym – w języku europejskim mówi się ambitnym -, czy też takim rzeczywiście do zrealizowania. I pozostaje kwestia tego jaki odbędzie się to kosztem” – mówił Krasnodębski.
Z kolei zasiadający w Europejskiej Partii Ludowej europoseł Jerzy Buzek (PO) stwierdził, że należy widzieć długofalowe korzyści z wdrażania takich planów, choć oczywiście przy uwzględnieniu tego, że Polska, której gospodarka mocno oparta jest na węglu, jest w trudniejszej sytuacji niż wiele innych państw europejskich. „Musimy jednak sprostać temu wyzwaniu. Trzeba ten proces podzielić na etapy i wynegocjować dla naszego kraju konkretne warunki przejścia owych etapów, bo nie dla każdego kraju będą równe i jednakowe te warunki przejścia. Nikomu nie jest tak trudno jak Polsce” – podkreślił Jerzy Buzek. Pochwalił też „materializację” Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
Trudny szczyt UE
Projekt Europejskiego Zielonego Ładu został przedstawiony na dzień przed szczytem UE w Brukseli, którego jednym z głównych tematów ma być właśnie neutralność klimatyczna do 2050 r. Dyskusja na ten temat ma się rozpocząć na samym początku szczytu, który po raz pierwszy poprowadzi nowy przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.
„Oczekujemy, że wszystkie 28 krajów członkowskich poprze zobowiązanie do tego, że UE będzie neutralna klimatycznie w 2050 r. To oczywiście długoterminowe zobowiązanie. Pytanie jak do niego dojdziemy. I ta kwestia będzie nas bardzo mocno zajmowała w nadchodzących miesiącach i latach” – mówił były belgijski premier. Ale oczy wielu europejskich przywódców zwrócone są na Polskę, która może zawetować te ustalania szczytu. Swoje wątpliwości wobec dotychczasowych ustaleń prezentowały także m.in. Węgry, Czechy, Rumunia czy Estonia. Te dwa ostatnie kraje sygnalizowały jednak możliwość zmiękczenia swojego stanowiska.
Warszawa zablokuje szczyt?
Polska, jak wynika z nieoficjalnych informacji, domaga się szczegółowych zapisów dotyczących kompensacji, czyli wsparcia finansowego związanego z konieczną transformacją. Droga do neutralności klimatycznej będzie bowiem oznaczała przestawienie gospodarki na paliwa nieemisyjne, co z kolei oznacza zamykanie kopalń, czy wygaszanie pieców hutniczych, a w konsekwencji znikanie dziesiątek tysięcy miejsc pracy. Warszawa zapowiedzi utworzenia Funduszu Sprawiedliwej Transformacji czy zmobilizowania dzięki wsparciu EBI 100 mld euro na inwestycje w bardziej zieloną gospodarkę przyjęła z zadowoleniem, ale domaga się odpowiedniego określenia zasad wydatkowania tych środków.
Polska chce możliwie konkretnie określonych owych reguł i zagwarantowania, że nowy fundusz nie uszczupli środków na realizację polityki spójności i polityki rolnej w nowych Wieloletnich Ramach Finansowych na lata 2021-2027. Warszawa chce także ustanowienia tzw. neutralności technologicznej, czyli nie wykluczania z nowych inwestycji rozwoju energetyki gazowej czy atomowej. Domaga się również zapewnienia tego, że państwa członkowskie będą mogły decydować możliwie swobodnie o swoich miksach energetycznych. Źródła w KE poinformowały dziennikarzy, że pole do zmian w konkluzjach nie jest duże, ale w kwestiach negocjacyjnych możliwe są inne zapisy.
Warszawa zapowiada jednak, że będzie twardo domagać się uszczegółowienia zapisów na temat finansowania transformacji energetycznej. „Bez takich twardych przesłanek tego porozumienia nie będzie. Polska z dużą determinacją poszukuje porozumienia, ale na razie go nie mamy, przynajmniej nie w tym wymiarze, w jakim byśmy chcieli. Problemem z całą pewnością będą te państwa, które wolałyby, żeby zobowiązanie do neutralności klimatycznej miało charakter bardzo skrótowy, bardzo płytki, w zasadzie bez całego kontekstu, na którym nam zależy” – mówił po wczorajszym (10 grudnia) spotkaniu unijnych ministrów ds. europejskich polski minister Konrad Szymański.
Autor: Euractiv