„Państwa członkowskie powinny zobowiązać pracodawców do wdrożenia systemu umożliwiającego pomiar dobowego czasu pracy”, można dowiedzieć się z wtorkowego wyroku TSUE. Trybunał Sprawiedliwości nie precyzuje jednak, jak miałby wyglądać ów system. To, pozostaje w gestii każdego z państw członkowskich, które będą musiały wziąć pod uwagę takie czynniki, jak specyfika każdej z branż czy wielkość przedsiębiorstw.
Hiszpański spór
Wyrok TSUE odnosi się do sprawy wniesionej w połowie 2017 r. przez największą hiszpańską centralę związkową Confederación de Servicios de Comisiones Obreras (CCOO) przeciwko Deutsche Bank. Związek wystąpił do Audiencia Nacional (Sąd Centralny), argumentując w skardze, że obowiązek rejestracji czasu pracy jest zgodny z Kartą praw podstawowych UE oraz wspólnotową dyrektywą w spawie czasu pracy i dlatego powinien być respektowany. Z kolei bank przekonywał, że zgodnie z wykładnią hiszpańskiego Sądu Najwyższego nie jest zobowiązany do żadnej kontroli czasu pracy.
Rzeczywiście, Sąd Najwyższy wydał kilka orzeczeń, z których nie wynikało, iż pracodawcy są zobowiązani do rejestrowania czasu pracy zatrudnionych, aby rozróżnić pracę standardową od nadgodzin. CCOO zależało na zobligowaniu banku do ewidencjonowania czasu pracy ze względu na chęć kontroli przestrzegania prawa pracy oraz monitorowania ewentualnych nadgodzin.
Wobec wątpliwości co do zgodności z prawem UE wykładni hiszpańskiego Sądu Najwyższego, Audiencia Nacional wystąpił do TSUE z pytaniem w tym zakresie. Z informacji we wniosku wynika, że ponad 53 proc. przepracowanych godzin nadliczbowych w Hiszpanii nie jest ewidencjowanych. Ponadto hiszpańskie ministerstwo pracy stoi na stanowisku, że ustalenie czy godziny nadliczbowe zostały przepracowane, zależy od określenia liczby przepracowanego czasu w ogóle.
Wątpliwości Audiencia Nacional dotyczyły dwóch rzeczy. Po pierwsze, wykładnia przyjęta przez hiszpański Sąd Najwyższy oznaczała, że pracownicy nie dysponowali istotnymi dowodami, by wykazać czy i kiedy przekroczyli maksymalny wymiar czasu pracy, a po drugie: ich przedstawiciele nie mieliby żadnych środków do sprawdzenia przepisów obowiązujących w tym zakresie.
TSUE na straży praw pracowników
Wczorajszy wyrok dokonał korekty wykładni hiszpańskiego Sądu Najwyższego i orzekł, że brak regulacji wymagających od pracodawców ustanowienia systemu pomiaru czasu pracy jest sprzeczny z unijnym prawem. Trybunał podkreślił znaczenie „podstawowego prawa każdego pracownika do ograniczenia maksymalnego wymiaru czasu pracy, a także do okresów dobowego i tygodniowego odpoczynku (…)”.
Trybunał zaznaczył, że państwa członkowskie są zobowiązane do umożliwienia pracownikom skutecznego korzystania z przyznanych im praw, a konkretne zasady ustanowione dla zapewnienia wykonania dyrektywy nie mogą pozbawiać tych praw treści.
Brak systemu umożliwiającego dobowy pomiar czasu pracy każdego pracownika czyni niemożliwym weryfikację jego rzeczywiście przepracowanych godzin pracy, ich rozłożenia w czasie, ani liczby nadgodzin.
Obiektywne i wiarygodne określenie dobowej i tygodniowej liczby godzin ma bowiem – zdaniem Trybunału – znaczenie dla ustalenia czy przestrzegany był maksymalny tygodniowy czas pracy, włącznie z godzinami nadliczbowymi. Dlatego brak krajowych regulacji uniemożliwia skorzystanie z narzędzi mających chronić pracownika przed nadużyciami pracodawców, grożąc przy tym niezrealizowaniem założeń dyrektywy.
Koniec elastycznego czasu pracy?
Ostatecznie, w celu zapewnienia skutecznego egzekwowania praw przyznanych przez dyrektywę o czasie pracy, państwa członkowskie zobowiązane są do nałożenia na pracodawców obowiązku wdrożenia „niezawodnego i dostępnego systemu”.
Wyrok TSUE może wpłynąć na działanie tych branż, gdzie godziny pracy nie są systematycznie rejestrowane. Odnosi się także do prac zleconych w domu, telepracy czy np. wyjazdów służbowych. Wciąż trzeba jednak pamiętać, że szczegóły powinien określić każdy z rządów UE.
Autor: EurActiv.pl