Turcja jest najdłużej kandydującym do Unii Europejskiej państwem – teraz jej staż kandydacki wydłuży się jeszcze bardziej. Parlament Europejski, w odpowiedzi na politykę wewnętrzną prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, zagłosował wczoraj (6 lipca) za ponownym zamrożeniem rozmów akcesyjnych z Ankarą.
Zdaniem eurodeputowanych, działania podejmowane przez prezydenta Erdoğana przeciw tureckiej opozycji łamią unijne standardy demokratyczne. Wniosek przeszedł z poparciem największych frakcje w PE.
Parlament dysponuje jednak ograniczonym wpływem na tę kwestię – podjęcie ostatecznej decyzji w sprawach akcesyjnych wciąż leży w gestii Komisji Europejskiej oraz rządów państw członkowskich. Do tej pory podobne wezwania parlamentu były przez te instytucje ignorowane, pomimo że tureckie rozmowy akcesyjne, przyspieszone uprzednio po porozumieniu migracyjnym z marca 2016 r., pozostają w zawieszeniu od czasu nieudanej próby zamachu stanu w lipcu 2016 roku.
Unijno-tureckie układy
Liderzy europejscy krytykowali politykę Erdoğana wobec tureckich partii opozycyjnych, zarówno przed, jak i po zeszłorocznym puczu. Obawiają się jednak narażenia porozumienia migracyjnego, które znacznie ograniczyło liczę migrantów docierających do Grecji, łagodząc grożący unijnej jedności kryzys migracyjny.
Obawy o stosunki unijno-tureckie nie są nieuzasadnione. Podobna inicjatywa Parlamentu Europejskiego z listopada 2016 r., choć prawnie niewiążąca i niepodjęta przez Komisję Europejską, wywołała w Ankarze ostrą krytykę Unii Europejskiej.
Bardzo długa akcesja
Turcja jest najstarszym państwem kandydującym do Unii Europejskiej – swoja aplikację członkowską złożyła 30 lat temu, w kwietniu 1987 r. Aplikacja czekała dziesięć lat na zatwierdzenie, a kolejne osiem – na rozpoczęcie negocjacji.
Na przeszkodzie w dołączeniu do wspólnoty stoi m.in. polityka Turcji wobec mniejszości kurdyjskiej oraz wspieranie Tureckiej Republiki Cypru Północnego, co automatycznie skutkuje sprzeciwem Cypru wobec akcesji – państwo przystępujące do Unii musi podpisać umowy międzynarodowe z każdym jednym państwem członkowskim. Ponadto Turcja wciąż sprzeciwia się uznaniu popełnionego przez państwo ludobójstwa Ormian w latach 1915-1917.
Rozpoczęte dwanaście lat temu negocjacje do tej pory zaowocowały niewielkim progresem. Wielu unijnych liderów poddaje w wątpliwość, czy tak duże, a mimo to dość biedne państwo powinno kiedykolwiek zostać dopuszczone do grona państw członkowskich.
Autor: euractiv.pl