Wspólny rynek „umożliwił firmom bardziej wydajne działanie, zwiększył konkurencję na rynku, dając konsumentom większy wybór dóbr i usług po niższych cenach”. Przełożyło się to na wzrost unijnego PKB o 1,7 proc. (w porównaniu do scenariusza bez wspólnego rynku), a PKB na głowę – o ponad 1 tys. euro. Z kolei wydatki gospodarstw domowych na konsumpcję wzrosły o 600 euro.
Wspólny rynek przyczynił się także do stworzenia 3,6 mln miejsc pracy w całej UE – tak wskazuje raport „Wspólny Rynek UE: Wpływ na państwa członkowskie” (The EU Single Market: Impact on Member States TUTAJ) Amerykańskiej Izby Handlowej (AmCham). Brukselski AmCham zlecił jego przygotowanie agencji konsultingowej LE Europe z okazji 25. rocznicy ustanowienia wspólnego rynku w Europie.
Raport
Raport analizuje stopień integracji poszczególnych gospodarek krajowych wspólnego rynku i to jak poziom zintegrowania przekłada się na rozwój gospodarczy. Przebadane zostało 25 państw członkowskich UE z wyłączeniem Luksemburga i Malty, które z uwagi na cechy charakterystyczne swoich gospodarek odstają od reszty państw członkowskich, oraz bez Chorwacji, która dopiero niedawno dołączyła do UE. Badanie zostało oparte o model Fundacji Bertelsmanna (dokładniej opisany TUTAJ).
Mimo że integracja w ramach wspólnego rynku przyniosła jednoznacznie pozytywne efekty gospodarkom UE, może być jeszcze lepiej. Gdyby kraje unijne osiągnęły maksymalny poziom integracji z rynkiem, to według raportu AmChamu, PKB UE wzrosłoby o dalsze 0,6 pkt. proc., PKB na głowę – o dalsze 370 euro, konsumpcja gospodarstw – o 208 euro rocznie, a także pojawiłoby się 1,3 mln nowych miejsc pracy.
Tymczasem nie jest dziś przesądzone, czy wspólny rynek będzie kontynuował ścieżkę postępującej integracji. „Z uwagi na niepewność wywołaną wydarzeniami politycznymi w ostatnim czasie, kontynuacja procesu integracji wspólnego rynku jest dziś jeszcze ważniejsza niż dotychczas” – powiedział EurActiv Karl Cox, szef zarządu AmCham przy UE.
Polska
Jeżeli chodzi o Polskę, to nadal jeszcze pozostało w naszym kraju wiele do zrobienia w kwestii integracji ze wspólnym rynkiem. Nie jesteśmy jednak na szarym końcu stawki.
W pierwszej kategorii – swobody przemieszania towarów, mierzonej poprzez handel wewnętrzny w ramach UE – niewiele odstajemy od średniej. Ten rodzaj handlu odpowiada w Polsce za 30,9 proc. PKB, przy średniej unijnej na poziomie 31,9 proc.
W przypadku przepływu usług było już gorzej. Wewnątrzunijny handel w usługach stanowił wartość 5,3 proc. PKB Polski, podczas gdy średnia unijna wynosi 9,0 proc. PKB. Podobna dysproporcja ma miejsce w przypadku przepływu kapitału: zarówno polskie bezpośrednie inwestycje zagraniczne w krajach unijnych, jak i takie inwestycje płynące Unii do nas osiągnęły wartość 24,5 proc. PKB, przy średniej unijnej 33,9 proc.
W Polsce pracuje poza tym proporcjonalnie najmniej osób z innych państw unijnych. Obywatele innych europejskich krajów to zaledwie 0,08 proc. całej siły roboczej, przy unijnej średniej wynoszącej 3,57 proc.
Z kolei Polska otrzymuje relatywnie dużo środków przesyłanych przez Polaków przebywających za granicą – średnia przesyłanych do Polski i z Polski środków wynosi 0,3 proc. PKB, przy średniej unijnej 0,24 proc.
Ponadto, według autorów raportu, Polska znajduje się także wśród państw unijnych, które mają największe problemy z transpozycją (wprowadzaniem do krajowego porządku prawnego) unijnych przepisów dotyczących wspólnego rynku. Gorzej jest tylko w Austrii, Danii, Wlk. Brytanii i Francji.
Ostatecznie Polska otrzymała w raporcie wskaźnik integracji ze wspólnym rynkiem 77,3. Oznacza to, że przewyższamy średnią unijną w tym zakresie, który wynosi 75,9. Warto byśmy mimo wszystko jeszcze poprawili swoje wyniki w kilku kategoriach, zwłaszcza przy zapewnianiu swobody przepływu usług, jak również transpozycji przepisów.
Autor: euractiv.pl