Wobec zagrożenia, jakie dla unijnego budżetu niesie Brexit, wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński zaapelował do wszystkich zainteresowanych o możliwie szybkie wykorzystywanie pieniędzy z obecnej perspektywy finansowej UE. Szacuje się bowiem, że po wyjściu Wlk. Brytanii z UE wspólnotowy budżet zmaleje o 8 mld euro.
Jeśli rzeczywiście unijny budżet zostanie tak uszczuplony, to konieczna będzie nie tylko renegocjacja wydatków, ale również decyzja o tym komu i o ile zmniejszyć wcześniej przyznane środki. Największym beneficjentem tego budżetu jest Polska i właśnie ona może jako pierwsza za Brexit zapłacić.
Apel wiceszefa MR do beneficjentów
Ponieważ wyjście Wlk. Brytanii z UE niesie potencjalne zagrożenia dla obecnej perspektywy finansowej UE, to „apelujemy do wszystkich beneficjentów unijnych funduszy – zarówno tych rządowych, jak i do samorządów wojewódzkich – o jak najszybsze wykorzystywanie dostępnych środków unijnych” – powiedział wczoraj (2 listopada) Kwieciński na spotkaniu z dziennikarzami. Zastrzegł, że na razie nie ma żadnych formalnych rozmów na ten temat, ale podkreślił, że „musimy się liczyć z konsekwencjami wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, bo to oznacza mniejsze wpłaty do budżetu unijnego”.
Cretu: roczny budżet UE po 2022 r. mniejszy o 15 proc.
Unijna komisarz ds. polityki regionalnej Corina Creţu już w połowie roku uprzedzała, że budżet UE po 2020 roku będzie mniejszy o 15 proc. Przypominała także, że pod koniec roku planowany jest przegląd wieloletnich ram finansowych UE (obecna perspektywa finansowa UE obejmuje lata 2014-2020). „Spodziewam się głosów, zwłaszcza ze strony dużych płatników, które będą chciały zmiany przeznaczenia (unijnych funduszy)” – mówiła wtedy unijna komisarz, zastrzegając, że na razie nie będzie to możliwe.
Kwieciński: Musimy czekać na efekty negocjacji Brukseli i Londynu
Wiceszef resortu rozwoju zwrócił także uwagę, że ostateczne efekty Brexitu będą zależały od wyniku negocjacji między UE i Wlk. Brytanią. Na razie nie można bowiem wykluczyć, że Londyn zdecyduje się np. na dalsze korzystanie z pewnych przywilejów wynikających z członkostwa w UE, utrzymując swoje wpłaty do wspólnotowego budżetu do końca obecnej perspektywy finansowej. Nawet jeśli Wlk. Brytania całkowicie się z Unii wycofa – przypomniał Kwieciński – to państwa członkowskie UE mogą zdecydować o uzupełnieniu możliwych ubytków ze środków własnych tak, żeby nie naruszać tej perspektywy finansowej.
Wiceminister rozwoju zapewnił także, że wdrażanie nowej perspektywy finansowej nabrało już „właściwego rozpędu”. Podpisano już bowiem umowy dla niemal siedmiu tysięcy projektów, a pierwsze projekty już się nawet zamykają. Uprzedził jednak, że na pierwsze widoczne efekty trzeba będzie jeszcze poczekać, gdyż realizacja większości z nich trwa średnio półtora roku, dwa lata. Wśród liderów wydatkowania funduszy unijnych z obecnej perspektywy Kwieciński wymienił województwa: pomorskie, wielkopolskie i opolskie, gdzie – jak podkreślił – zakontraktowano już ponad 10 proc. środków. Najsłabsze okazały się natomiast Podlasie, Warmińsko-Mazurskie, Lubelszczyzna i w Kujawsko-Pomorskie, gdzie kontraktacja wynosi obecnie poniżej 3 proc.
Dziś brytyjski Trybunał ogłosi kto zainicjuje Brexit
Wysoki Trybunał (sąd wyższej instancji, ang. High Court) ogłosi dziś (3 listopada), czy rząd Theresy May musi zasięgnąć opinii parlamentu zanim zainicjuje Brexit.
Jeżeli sąd uzna konieczność konsultowania decyzji o wyjściu z UE z parlamentem, może to opóźnić cały proces, a także doprowadzić do napięć między wymiarem sprawiedliwości a rządem May. Szefowa brytyjskiego rządu jest przekonana, że do uruchomienia artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, co byłoby formalnym początkiem Brexitu, rząd nie potrzebuje aprobaty parlamentu.
Wniosek o rozpatrzenie prawa parlamentu do ewentualnego zaakceptowania procesu wychodzenia z UE złożyli zwolennicy pozostania Wlk. Brytanii w Unii. W ich ocenie brytyjski rząd nie ma bowiem uprawnień do wdrożenia artykułu 50 bez jednoznacznego poparcia parlamentu. W referendum z 23 czerwca większość Brytyjczyków opowiedziała się za opuszczeniem Unii i premier May podkreśla, że wolę narodu należy uszanować.
Autor: euractiv.pl