Donald Tusk jest w trakcie czterodniowego wyjazdu do Azji Mniejszej i na Bliski Wschód. Wczoraj (9 września) był w Turcji. W kraju tym znowu rosną napięcia między kurdyjską mniejszością a resztą kraju.
Kampania przeciw Kurdom
Rząd turecki rozpoczął kampanię przeciw bojownikom Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), głównej organizacji zrzeszającej walczących o niepodległość Kurdów. PKK jest uznawana za organizację terrorystyczną przez UE i USA.
Kudowie nie pozostali dłużni i odpowiedzieli atakami i zamachami na siły rządowe na wschodzie kraju. Od niedzieli do wtorku w ich wyniku zginęło 29 żołnierzy i policjantów.
Śmierci te wzbudziły masowe protesty Turków. Tłumy wzięły na cel prokurdyjską Ludową Partię Demokratyczną (HDP). Ta lewicowo-liberalna partia, która w tym roku weszła do tureckiego parlamentu, opowiada się za autonomią dla Kurdów.
„Linczowanie HDP”
Antykurdyjscy demonstranci napadli na siedziby HDP. Ich kwatera główna w stolicy kraju, Ankarze, a także siedziba w Alanyi na południu kraju zostały spalone. Policja zatrzymała w związku z atakami kilkaset osób.
Lider HDP Selahattin Demirtaş oskarżył rząd o podjudzanie zamieszek (HDP jest w opozycji w stosunku do rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju, AKP). „Doszło do 400 ataków na mienie HDP. To kampania linczu” – stwierdził. Dodał, że premier i prezydent – obaj z AKP – dążą do wywołania wojny domowej, sugerując, że to ma umocnić ich władzę.
Tusk krytykuje Kurdów
Z Demirtaşem nie zgadza się Tusk. Stwierdził, że „Demirtaş jest szalony, mówiąc o wojnie domowej. Jak się sprzymierza z terrorystami, to się ponosi tego konsekwencje” – tłumaczył. HDP zaprzecza, że jest politycznym ramieniem PKK.
Wtórował mu premier Recep Tayyip Erdoğan. „HDP musi wybrać między demokracją a terroryzmem” – podkreślił.
Tusk zapewnił turecki rząd, że UE nadal chce mu pomagać walczyć z terroryzmem ze strony PKK. Wyraził jednak smutek z powodu ataku na kwaterę główną HDP i przypomniał, że rozejm zawarty między PKK a rządem w 2013 r. stworzył nadzieje na pokojowe rozwiązanie konfliktu.
Wybory i Państwo Islamskie
Sytuację Kurdów w Turcji komplikują dwie kwestie. Pierwszą z nich są przyspieszone wybory rozpisane na 1 listopada – AKP stara się w nich osiągnąć większość konieczną do samodzielnego rządzenia (czego nie udało się osiągnąć w czerwcowych wyborach), przez co jej działania są bardziej populistyczne.
Drugą natomiast jest kwestia walki z Państwem Islamskim, za południową granicą Turcji. Mimo wzajemnego konfliktu między Turcją a PKK, obie strony walczą z Państwem Islamskim, choć niekoniecznie wzajemnie się w tej walce wspierają.
Źródło: Euractiv.pl