O wycofaniu przez rząd Islandii kandydatury do UE poinformował w czwartek islandzki minister spraw zagranicznych Gunnar Bragi Sveinsson.
KE: pozostawiamy Islandii otwarte drzwi
„Oczywiście w pełni szanujemy tę decyzję” - oświadczyła dzień później rzeczniczka szefowej dyplomacji UE Federiki Mogherini, Maja Kocijanczicz. Podkreśliła jednak, że Islandia pozostaje ważnym partnerem UE, zwłaszcza poprzez członkostwo w Europejskim Obszarze Gospodarczym i w strefie Schengen, a także przez współpracę w sprawach arktycznych. „Drzwi Unii Europejskiej pozostają otwarte dla Islandii” - dodała rzeczniczka.
Decyzja Reykjaviku nie świadczy o spadku atrakcyjności UE
Rzecznik KE Margaritis Schinas zapewnił natomiast, że decyzja rządu w Reykjaviku nie świadczy o spadku atrakcyjności UE. Argumentował, że wiele krajów aspiruje nie tylko do przystąpienia do Wspólnoty, ale także do wartości i praw, z których korzystają obywatele jej państw członkowskich.
Decyzja w sprawie wycofania islandzkiej kandydatury do UE zapadła po dwóch latach rządów eurosceptycznego, centroprawicowego gabinetu, który obiecał zakończenie dyskusji nt. wejścia Islandii do UE.
Islandczycy protestują
Tymczasem w niedzielę po południu w Reykjaviku kilka tysięcy osób protestowało przeciwko czwartkowej decyzji rządu. Według TVN24, która powołuje się na informacje Reportera 24, w pokojowym proteście uczestniczyło około siedmiu tysięcy mieszkańców.
Agencja Reuters zwraca natomiast uwagę, że demonstracja była największą od 2008 roku, kiedy to tysiące ludzi wyszły na ulice w związku z krachem finansowym, jaki dotknął Islandię.
Zebrani w niedzielę na stołecznym placu byli oburzeni, że rząd podjął decyzję o rezygnacji z wejścia do Unii bez społecznych konsultacji. Argumentowali, że w demokratycznym państwie wcześniej powinno odbyć się referendum, bo to społeczeństwo ma zdecydować czy kontynuować negocjacje z Brukselą.
Członkostwo w UE niekorzystne dla wyspiarzy?
Negocjacje z UE, rozpoczęte w 2010 roku, zostały wymuszone społecznym protestem po wybuchu kryzysu finansowego. Do czasu tego kryzysu Islandia nie rozważała akcesji przede wszystkim z powodu restrykcyjnej polityki połowowej UE. Islandia, łowiąca ok. 2 mln ton ryb rocznie, jest zależna gospodarczo od rybołówstwa - ryby stanowią prawie trzy czwarte jej eksportu. Po uzyskaniu unijnego członkostwa musiałaby nie tylko dzielić się łowiskami, ale również przestrzegać przyznawanych jej kwot połowowych.
Islandczycy przeciwni wejściu do Unii obawiają się także dominacji Brukseli i uzależnienia kraju od UE. Wyspiarze nie nacieszyli się bowiem jeszcze niezależnością: odzyskali co prawda niepodległość po I wojnie światowej, ale dopiero po II wojnie Islandia ogłosiła się republiką i uniezależniła od Danii.
Autor: euractiv.pl