Przejdź do treści

Biuro Informacyjne Województwa Wielkopolskiego w Brukseli

    EU20 WLKP LOGOTYP RGB KOLOR

Biuro Wielkopolski w Brukseli Wielkopolska BXL

tusk-obamaSzef Rady Europejskiej Donald Tusk oświadczył we wtorek w Waszyngtonie, że wszyscy mają nadzieję na pokojowe uregulowanie konfliktu na Ukrainie i nikt nie jest gotowy na rozwiązania siłowe. Przyznał też, że nie jest pewne czy na marcowym szczycie UE zapadnie decyzja o przedłużeniu unijnych sankcji nałożonych na Rosję w odpowiedzi na jej agresywną politykę wobec Ukrainy.

Decyzja o dozbrojeniu Ukrainy w gestii państw UE

W rozmowie z polskimi dziennikarzami w Waszyngtonie szef Rady Europejskiej przyznał, że kwestia zbrojenia Ukrainy przez USA jest wciąż nierozstrzygnięta. Powiedział też, że dzień wcześniej, podczas spotkania w Białym Domu, wiceprezydent USA Joe Biden wspomniał mu o możliwości zbrojenia Ukrainy przez Stany Zjednoczone, jednak bez szczegółów. „Z pewnością ta kwestia jest na stole, ale na razie wszyscy chcą raczej uniknąć takiego dramatycznego rozwoju wypadków i ciągle tli się nadzieja, że Rosjanie powstrzymają swoje agresywne zachowania. Dlatego nikt nie jest dzisiaj gotowy, żeby przeć do rozwiązań o charakterze militarnym” - powiedział Tusk.

Przyznał przy tym, że w UE „na pewno” nie ma dziś zgody ws. „angażowania się w sposób militarny” w ten konflikt. Szef Rady Europejskiej przypomniał ponadto, że decyzja o dozbrojeniu ukraińskiego wojska nie należy do UE, a mogą ją ewentualnie podjąć jedynie poszczególne państwa członkowskie. Tusk przyznał ponadto, że Ukraina ma "momentami uzasadnione" poczucie osamotnienia w walce ze wspieraną przez Rosję rebelią na wschodzie kraju.

 

Decyzja UE ws. sankcji wobec Rosji dopiero w czerwcu?

Na konferencji prasowej dla polskich dziennikarzy w Waszyngtonie Tusk przyznał też, że wiele państw UE opowiada się za podjęciem decyzji ws. przedłużenia sankcji wobec Rosji dopiero na czerwcowym szczycie UE. Jeszcze przed wyjazdem do Waszyngtonu przewodniczący Rady Europejskiej uprzedzał, że Unia nie jest gotowa do zaostrzenia sankcji wobec Rosji. Pytany, czy na najbliższym, marcowym szczycie przywódcy państw UE zgodzą się, by przynajmniej przedłużyć obecne sankcje, podkreślił, że zdania w tej sprawie są podzielone.

„Moje wysiłki są nastawione na utrzymanie sankcji. (...) W Europie przeważa stanowisko, że decyzja o praktycznym przedłużeniu sankcji powinna zapaść w czerwcu” – poinformował Tusk. Podkreślił, że realnym jest minimum – które, jego zdaniem, powinno satysfakcjonować również Waszyngton - jest twarde stanowisko zapowiadające utrzymanie sankcji w wypadku naruszania porozumienia z Mińska i jego niewdrożenia. „To jestem w stanie przeprowadzić na najbliższej Radzie Europejskiej, a czy coś więcej się uda, to zobaczymy” - zastrzegł.

Szef Rady Europejskiej poinformował także, że w czasie waszyngtońskich spotkań obie strony ustaliły, że będą współdziałać na rzecz wprowadzania w życie porozumień mińskich. W ocenie Tuska, porozumienia zawarte w stolicy Białorusi we wrześniu, a potem w lutym dotyczące zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy, są dziś "najlepszym sposobem na powstrzymywanie Rosji od agresywnych działań na Ukrainie". „Ale pod warunkiem, że Zachód będzie działał wspólnie i zdecydowanie” - zastrzegł.

Tusk: utrzymać jedność działania

Podsumowując swą pierwszą oficjalną wizytę w Waszyngtonie w roli przewodniczącego Rady Europejskiej, Tusk podkreślił, że jego rozmowy mają "bardzo duże znaczenie dla utrzymania jedności transatlantyckiej". Zwrócił też uwagę, że w czasie spotkania z prezydentem Barackiem Obamą i jego najbliższymi współpracownikami otwarcie mówił o swoim braku wątpliwości co do tego, że "w intencji naszych oponentów w wymiarze globalnym jest podzielenie Europy i podzielenie wspólnoty transatlantyckiej". Tusk mówił już przed rozmowami w Białym Domu, wprost określając Rosję jako "wroga", który próbuje doprowadzić zarówno do podziałów wewnątrz UE, jak i między USA a UE.

„Jestem zbudowany reakcją strony amerykańskiej” - powiedział Tusk. Według niego jest bowiem „właściwie identyczna” z jego oceną: że jedność działań UE i USA jest warunkiem sine qua non utrzymania elementarnej skuteczności transatlantyckiej wspólnoty politycznej.

Poza rozmowami z Obamą i Bidenem w Białym Domu, Tusk spotkał się też na Kapitolu z amerykańskimi senatorami: obecnym szefem senackiej komisji spraw zagranicznych Republikaninem Bobem Corkerem oraz z Demokratą Robertem Menendezem, który pełnił tę funkcję do końca ubiegłego roku. We wtorek rano złożył wizytę w Muzeum Holokaustu, a przed powrotem do Europy spotkał się jeszcze z wpływowym senatorem Johnem McCainem.

Ławrow: Bruksela prowadzi do konfrontacji UE i Rosji

W ocenie szefa rosyjskiej dyplomacji, to przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk i jego współpracownicy podsycają napięcie między Moskwą a UE w związku z sytuacją na Ukrainie. „W procesie budowania konsensusu członkowie UE sami muszą zdefiniować granice postępowania dla osobistości oficjalnych, które przebywają w Brukseli i wygłaszają oświadczenia za wszystkie 28 państw członkowskich" - powiedział Ławrow na konferencji prasowej ze swoim hiszpańskim odpowiednikiem Jose Manuelem Garcia-Margallo w Moskwie.

„Obecnie dzieje się tak, że biurokracja Unii Europejskiej w Brukseli umyślnie wznieca konfrontację między Rosją a Unią Europejską” – podkreślił zarzucając „oficjalnym osobistościom w Brukseli” utrudnianie "normalizacji stosunków między państwami UE a Rosją, o którą zabiega wiele krajów, łącznie z Hiszpanią".

"Nie spodziewałem się entuzjazmu ze strony rosyjskiej” – zareagował na tę wypowiedź przebywający w Waszyngtonie Tusk. Podkreślił, że jego zadaniem budowanie wspólnego zdania całej UE. Zwrócił uwagę, że nie jest to łatwe ze względu na rozbieżność interesów i opinii państw członkowskich na temat wspólnego działania i wspólnych stanowisk wobec agresywnej polityki Rosji „na Ukrainie i wobec Ukrainy”.

W ocenie szefa Rady Europejskiej działania Moskwy na Ukrainie są de facto wymierzone we wspólnotę transatlantycką i europejską. „Poświęcam prawie cały czas, by ten kompromis budować i to nie wszystkim będzie się podobało, zdaję sobie z tego sprawę” – przyznał Tusk.

Rosja wycofała się z grupy konsultacyjnej ds. układu CFE

Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało we wtorek, że Rosja postanowiła ostatecznie wycofać się z prac wspólnej grupy konsultacyjnej do spraw Traktatu o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE).

„Federacja Rosyjska podjęła decyzję, by zakończyć swój udział w posiedzeniach grupy konsultacyjnej z dniem 11 marca 2015 roku. W ten sposób zadeklarowane przez Rosję w 2007 roku opuszczenie układu CFE staje się pełne" – głosi oświadczenie opublikowane na stronie internetowej royjskiego MSZ, które na wtorkowym posiedzeniu grupy konsultacyjnej w Wiedniu złożył delegat Rosji Anton Mazur. Wyraził też ubolewanie, że postępowanie państw NATO, które jakoby "faktycznie omijały postanowienia CFE w imię rozszerzania Sojuszu", zmusiło w 2007 roku Federację Rosyjską do zawieszenia członkostwa w tym traktacie. NATO zapewnia jednak, że nigdy nie naruszyło żadnego postanowienia tego układu.

Mimo zawieszenia członkostwa, Moskwa nadal uczestniczyła w pracach grupy konsultacyjnej. Teraz jednak - wyjaśniał Mazur - dalsze uczestnictwo w posiedzeniach grupy „stało się dla Federacji Rosyjskiej bezsensowne z politycznego i praktycznego punktu widzenia, a z punktu widzenia finansowo-ekonomicznego stanowiło źródło nieuzasadnionych wydatków”. Poinformował również, że Rosja poprosiła Białoruś, by odtąd reprezentowała jej interesy w grupie konsultacyjnej.

Traktat CFE został podpisany w Paryżu w 1990 roku przez kraje NATO i państwa ówczesnego Układu Warszawskiego. Dokument określał limity różnych kategorii broni konwencjonalnej od Atlantyku po Ural. Eksperci jednak uspokajają podkreślając, że ani Rosja, ani NATO nigdy jeszcze nie osiągnęły tych limitów.

Na południu Rosji ćwiczy artyleria

Tymczasem w Kraju Stawropolskim na południu Rosji rozpoczęły się we wtorek ćwiczenia artyleryjskie - poinformowała służba prasowa Południowego Okręgu Wojskowego, który obejmuje też regiony graniczące z Ukrainą. Uczestniczy w nich około 500 artylerzystów i ponad 100 jednostek techniki wojskowej. Załogi i obsługa samobieżnych haubic Msta-S, wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Tornado-G i samobieżnych dział Chosta ćwiczą m.in. działania w marszu, w zajmowaniu pozycji ogniowych, maskowaniu i rażeniu celów.

Ćwiczenia różnych rodzajów wojsk rosyjskich były i są prowadzone ostatnio w wielu regionach kraju. Do 10 kwietnia mają trwać ćwiczenia, w których uczestniczy ponad 2 tys. żołnierzy wojsk obrony powietrznej Południowego Okręgu Wojskowego. Pod koniec lutego ćwiczenia wojsk powietrzno-desantowych z udziałem ok. 2 tys. żołnierzy i 500 jednostek sprzętu bojowego przeprowadzono w graniczącym z Estonią i Łotwą obwodzie pskowskim. Wcześniej w 20 regionach Rosji trwały ćwiczenia Strategicznych Wojsk Rakietowych.

W ocenie wiceministra obrony Anatolija Antonowa "aktywność NATO wielokrotnie przewyższa to, co robią siły zbrojne Federacji Rosyjskiej". W wypowiedzi z początku lutego Antonow uznał także, że państwa NATO wykorzystały konflikt na wschodniej Ukrainie jako pretekst do wrogich działań wobec Rosji.

Na Ukrainie wciąż niespokojnie

Ukraińska armia oskarżyła prorosyjskich separatystów o atak z użyciem moździerzy i czołgów na jej pozycje w okolicy strategicznego portu Mariupol nad Morzem Azowskim kontrolowanego przez władze w Kijowie. „Wykorzystując moździerze o kalibrze 120 mm, czołgi i jednostki piechoty, rebelianci chcą wyprzeć nasze jednostki z miejscowości Szyrokyne” – głosi komunikat ukraińskiej armii, w którym potępia jednocześnie "poważne naruszenie" porozumień pokojowych z Mińska. Miejscowość Szyrokyne znajduje się w połowie drogi między granicą rosyjską a Mariupolem, który leży przy jedynej drodze lądowej łączącej Rosję z zaanektowanym przez nią Krymem.

Tymczasem według dowódcy ukraińskiego batalionu ochotniczego Azow po 10 marca rebelianci planują ofensywę na wszystkich odcinkach frontu w Donbasie. "Wiemy o tym z przechwyconych rozmów" - piszą na Facebooku żołnierze tej jednostki. Sztab operacji antyterrorystycznej podaje, że rebelianci przegrupowują oddziały pod Sczastjem, Stanicą Ługańską, Mariupolem, Awdiejewką i Pieskami.

Według rzecznika ukraińskiego Sztabu Generalnego Władysława Selezniowa w sprawie ofensywy pada także inny termin: po 15 marca. „Jesteśmy w stanie odpowiednio zareagować. Jesteśmy przygotowani do różnych scenariuszy rozwoju sytuacji”- zapewnił.

USA potępiają "rządy terroru" na Krymie i w Donbasie

Asystentka sekretarza stanu USA ds. Europy Victoria Nuland oświadczyła, że w ostatnich dniach rosyjskie czołgi, pojazdy opancerzone, ciężka artyleria i sprzęt rakietowy dla separatystów znów przekraczają granicę z Ukrainą, łamiąc tym samym porozumienie z Mińska. Występując przed komisją spraw zagranicznych amerykańskiego Senatu, zwróciła uwagę, że Biały Dom w dalszym ciągu rozważa, czy wysłać na Ukrainę broń. „W nadchodzących dniach - dniach, a nie tygodniach - musimy być świadkami pełnego rozejmu” - podkreśliła wysokiej rangi przedstawicielka amerykańskiego Departamentu Stanu.

Wcześniej Nuland oświadczyła, że Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają „rządy terroru” na Krymie i na wschodzie Ukrainy, narzucone przez prorosyjskich separatystów i Rosję. „Choć Ukraina buduje pokojowe, demokratyczne i niepodległe państwo na 93 proc. swego terytorium, to na Krymie i wschodniej Ukrainie panują rządy terroru” - powiedziała. Potępiła przy tym „nielegalną okupację i łamanie praw człowieka” na Krymie oraz „niewyobrażalną przemoc i grabież” popełnione przez Rosję i - jak to określiła - jej „marionetkowych separatystów” na wschodzie Ukrainy.

„Ten sfabrykowany i kontrolowany przez Kreml konflikt, podsycany rosyjskimi czołgami i ciężkim uzbrojeniem, finansowany przez rosyjskich podatników, kosztował życie ponad 6 tysięcy Ukraińców, ale również setki młodych Rosjan, wysłanych tam przez Kreml, żeby walczyć i umrzeć na wojnie, której ich rząd zaprzecza”- przypomniała.

W zeszłym tygodniu Nuland - najwyższa rangą przedstawicielka Departamentu Stanu USA odpowiedzialna w tym resorcie za Europę i od ponad roku zajmująca się sprawą konfliktu ukraińskiego, a przy tym bardzo twarda wobec Moskwy - mówiła przed komisją spraw zagranicznych Izby Reprezentantów amerykańskiego Kongresu o tysiącach rosyjskich żołnierzy wysłanych na wschód Ukrainy jako wsparcie prorosyjskich separatystów. Rosja wciąż jednak kategorycznie zaprzecza oskarżeniom, że jest stroną konfliktu na Ukrainie.

Kopacz: największy kryzys bezpieczeństwa od czasu zimnej wojny

Szefowa polskiego rządu Ewa Kopacz uznała konflikt we wschodniej Ukrainie za najpotężniejszy kryzys bezpieczeństwa w Europie od czasów zimnej wojny. Podkreśliła przy tym, że jego lekceważenie byłoby nieodpowiedzialne. „Ale też – zastrzegła - wysyłanie sygnałów powodujących niepokój u obywateli byłoby przesadą. Musimy więc wyważyć nasze stanowisko”.

Premier przypomniała we wtorek wieczorem w TVP Info, że gwarancją bezpieczeństwa Polski jest jej członkostwo w NATO. Jej zdaniem trzeba się starać przede wszystkim o zabezpieczenie swojego kraju i jego obywateli, ale z drugiej strony trzeba jednocześnie „walczyć o coś, o co walczy dzisiaj Ukraina po raz pierwszy realnie przelewając krew za Unię Europejską, czy za próbę integracji z Unią Europejską”.
Autor: EurActiv.pl