W skład komitetu "Jedna Siedziba" wchodzi 16 europosłów z 10 krajów Unii Europejskiej, w tym dwoje Polaków: Lidia Geringer de Oedenberg (SLD/S&D) i Krzysztof Lisek (PO/EPL).
Trzy siedziby, to „kosztowny absurd”
„Nasz apel to walka z kosztownym absurdem” – wyjaśniał Lisek.
Łączny koszt utrzymania dodatkowych siedzib PE wynosi 180-200 milionów euro rocznie (szacuje się, że w ciągu siedmiu lat będzie to 1,2 mld euro) bo - w związku z wiążącymi zapisami traktatowymi - europosłowie wraz z pracownikami muszą podróżować do Strasburga co miesiąc na cztery dni.
Co miesiąc tam i z powrotem
Europosłowie pracują w Strasburgu, gdzie mieści się główna siedziba PE i odbywają się sesje plenarne, oraz w Brukseli, gdzie obradują komisje i mają miejsce mini-sesje. W Luksemburgu urzęduje natomiast sekretariat generalny, biblioteka i zaplecza techniczne PE.
Posłowie, asystenci i urzędnicy Parlamentu raz w miesiącu przenoszą się więc do Strasburga. Urzędnicy pakują dokumenty do skrzyń, które są dowożone specjalnym transportem; tam je rozpakowują, po zakończeniu sesji znów pakują, a potem – już w Brukseli – znów rozpakowują. Urzędnicy i asystenci jadą najczęściej samochodami z Brukseli, europosłowie z reguły przyjeżdżają bezpośrednio ze swoich krajów od razu do Strasburga. Jak się szacuje, takie przenoszenie obrad Parlamentu wiąże się z emisją nawet 19 tysięcy ton CO2 rocznie.
Skończyć z „objazdowym cyrkiem”
W ocenie europosłów, siedziba Parlamentu w Strasburgu jest „kosztownym anachronizmem”, na który Unii już nie stać. Uważają, że "Travelling circus" ("cyrk objazdowy") – jak się to czasem nazywa - już wystarczająco nadszarpnął wizerunek Parlamentu i Unii Europejskiej, jako całości.
Jednak wszystkie dotychczasowe próby rezygnacji z tego „kosztownego anachronizmu” skutecznie torpedowała Francja, powołując się na historyczne racje. Strasburg leży bowiem na granicy francusko-niemieckiej i umiejscowienie tam siedziby PE jest symbolem francusko-niemieckiego pojednania, które było podstawą dzisiejszej Unii Europejskiej.
W kryzysie potrzebne oszczędności
Członkowie inicjatywy "Jedna siedziba" podkreślają, że obecnie - w czasie kryzysu ekonomicznego - również unijne instytucje muszą rozsądnie gospodarować pieniędzmi. W ich ocenie, wobec braku pieniędzy na takie programy jak Erasmus, utrzymywanie trzech siedzib parlamentu jest niepotrzebnym kosztem.
W rozmowie z Onetem Lisek podkreślił, że apel europarlamentarzystów, to nie tylko walka z kosztownym absurdem, ale również „próba pokazania, że głęboko niemoralne jest wzywanie do zaciskania pasa, przy jednoczesnym przymykaniu oczy na marnotrawstwo publicznych środków”.
„Parlament nie może też ignorować głosu Europejczyków, którzy zebrali ponad milion podpisów protestując przeciwko temu nonsensowi” – dodał europoseł PO.
To nie pierwsza próba
Po raz pierwszy bowiem akcję na rzecz jednej siedziby PE podjęła w 2006 roku szwedzka europosłanka Cecylia Malstrom. Pod hasłem „One seat" zainicjowała w internecie kampanię, w wyniku której zebrała 1,2 mln podpisów w całej UE. Złożyła je wraz z petycją do Parlamentu Europejskiego, ale sprawa utknęła w martwym punkcie. Teraz pałeczkę po Malstrom przejął Brytyjczyk Edward McMillan-Scott rozpoczynając akcję pod hasłem "Single seat".
RMF.FM zwraca uwagę, że pod koniec października, w sprawozdaniu budżetowym udało się znaczną większością głosów przyjąć poprawkę (autorstwa Geringer de Oedenberg) w sprawie ustanowienia jednej siedziby PE.
Konieczne zmiany traktatowe
Uczestnicy kampanii „Jedna siedziba” zamierzają zwrócić się do Rady UE o zmianę Traktatu. Przyznają jednak, że będzie to wymagać długiego czasu, bo - mimo większego prawa do inicjatywy, jaką dał europarlamentarzystom Traktat z Lizbony – decyzję o tym gdzie będzie się mieścić siedziba PE podejmą rządy państw UE i to jednomyślnie.
Akcję tę wsparł szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. „Trzy siedziby Parlamentu Europejskiego, to absurd” – ocenił miesiąc temu w wypowiedzi przesłanej uczestnikom konferencji dotyczącej kampanii „Jedna siedziba” (organizatorzy tego spotkania umieścili wideo z nagraniem na Youtubie). Zdaniem Sikorskiego, PE powinien mieć tylko jedną – w Brukseli. (bba)
Źródło: www.euractiv.pl