Wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie w tym roku 2,7 proc. PKB i - obok Słowacji - będzie najwyższy w UE – wynika z prognoz gospodarczych, jakie w środę przedstawiła Komisja Europejska. Jednak deficyt budżetowy ma w naszym kraju wzrosnąć do 7,3 proc. PKB. KE przewiduje stopniowe ożywienie gospodarcze w całej UE, choć jego tempo w poszczególnych krajach ma być różne. Unijny PKB ma wzrosnąć o 1 proc. w tym roku i 1,7 proc. w 2011 roku, a w strefie euro - odpowiednio 0,9 i 1,5 proc. PKB.
Największa unijna gospodarka, Niemcy, która w ub. roku skurczyła się o 5 proc. PKB, ma się rozwijać w tempie 1,2 proc. w tym i 1,6 proc. w przyszłym roku, a Francja w tempie odpowiednio 1,3 i 1,5 proc. po zeszłorocznym spadku o 2,2 proc. Ożywienie ma nastąpić też w Wielkiej Brytanii: 1,2 proc. w tym i 2,1 proc. w przyszłym roku.
Spadek PKB nastąpi w Grecji (prognozy mówią o spadku o 3 proc., ale nie uwzględniają ogłoszonego w niedzielę pakietu reform i cięć wspartych pomocą 110 mld euro do roku 2012) i w Hiszpanii (-0,4 proc.). Zdaniem KE, Portugalia może liczyć w tym roku na wzrost o 0,5 proc., a Włochy - 0,8 proc.
Choć hiszpański deficyt ma wynieść 9,8 proc., a portugalski 8,5 proc. PKB, to unijny komisarz ds. gospodarczych i finansowych Olli Rehn uspokajał, że nie ma ryzyka rozlania się greckiego kryzysu na inne kraje i nie będzie potrzeby niesienia pomocy kolejnym państwom.
Dla polskiej gospodarki Komisja przewiduje, że w przyszłym roku wzrost o 3,3 proc. PKB.
Podstawą tego wzrostu ma być w tym roku eksport i kapitał zagraniczny. Natomiast w przyszłym roku ma się także zwiększyć popyt ze strony gospodarstw domowych i rosnąca -dzięki środkom z funduszy unijnych - liczba inwestycji.
Komisja zauważa jednak również zagrożenia, np. trudniejszy dostęp do kredytów, który może ograniczać inwestycje i popyt prywatny.
Według polskich ekspertów, prognozy Komisji dotyczące wzrostu PKB są realistyczne, choć ostrożne. Ich zdaniem wzrost PKB zarówno w tym, jak i w przyszłym roku będzie wyższy od przewidywanego przez Komisję.
Główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga uważa, że wpływ na nieco według niego zaniżoną prognozę Komisji miał niższy szacunek konsumpcji i inwestycji. "KE oszacowała wzrost konsumpcji w 2010 roku na 1,5 proc., a to może być trochę wyżej. Myślę, że inwestycje mogą wzrosnąć nieco bardziej niż prognozowane przez KE 3 proc." - ocenił.
KE przewiduje, że tegoroczny deficyt finansów publicznych w Polsce wzrośnie do 7,3 proc. PKB. To nieco więcej niż unijna średnia, która ma wynieść 7,2 proc. PKB, a w strefie euro 6,6 proc. W 2011 r. deficyt w Polsce ma wynieść 7 proc. PKB, w UE 6,5 proc., a w strefie euro 6,1 proc.
W ocenie głównego ekonomisty BRE Banku Ryszarda Petru, deficyt finansów publicznych w tym i przyszłym roku będzie niższy od prognozowanego przez KE dzięki wyższym wpływom z podatków wynikającym z ożywienia gospodarczego. Petru spodziewa się, że w tym roku wyniesie między 6,5 a 7 proc. PKB. "W przyszłym roku, w zależności od decyzji rządowych, deficyt ma szansę wynieść powyżej 6 proc., do 6,5 proc." - dodał.
Jednak – jak zastrzegł – w tym celu rząd powinien zrealizować program konsolidacji finansów publicznych - m.in. podwyższać wiek emerytalny, wprowadzić reformę emerytur mundurowych i rozpocząć reformę KRUS-u.
Konsekwencją takiego wysokiego deficytu będzie większy dług publiczny, który ma w Polsce wzrosnąć do 53,9 proc. PKB w 2010 r. i 59,3 proc. w 2011 r.
Będzie jednak niższy od prognozowanego dla całej UE, który ma wynieść 79,6 i 83,8 proc. PKB i dużo niższy ten dla państw strefy euro: 84,7 proc. w tym i 88,5 proc. w przyszłym roku. Rekordowe zadłużenie prognozowane jest dla Grecji (124,9 proc.), Włoch (118,2 proc.) i Belgii (99 proc.)
Autor: Euractiv