Dwa miesiące przed wyborami do Parlamentu Europejskiego zespół naukowców przewiduje, że w przyszłym składzie unijnego zgromadzenia uda się znaleźć złoty środek między centroprawicą i centrolewicą, jednak rosnący wpływ europosłów z państw Środkowej i Wschodniej Europy doprowadzi do zachwiania dotychczasowej równowagi sił między grupami politycznymi. Ze statystycznego modelu, jaki opracowali Simon Hix i Nick Vivyan z London School of Economics oraz Michael Marsh z Trinity College w Dublinie wynika, że Europejska Partia Ludowa-Europejscy Demokraci (EPP-ED) pozostanie największą partią z 249 miejscami, jednak ze zmniejszonym udziałem procentowym: z 37 proc. spadnie do 34 proc. "W EPP będzie znacznie mniej Niemców, więcej Włochów i Polaków i żadnego Brytyjczyka” – powiedział Hix w wywiadzie dla EurActiv. Socjaliści (PSE) powinni natomiast zdobyć 209 miejsc i nieznacznie zwiększyć swój procentowy udział - z 27 proc. do 28 proc. "We frakcji Socjalistów Niemcy znów będą największą grupą” przewyższając liczebnością poprzednich liderów, czyli Francuzów i Hiszpanów – przewiduje Hix.
Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy (ALDE) ma mieć według przedstawionych szacunków 87 miejsc.
Natomiast nowa grupa europejskich konserwatystów z Brytyjczykami na czele może stać się - z 56 miejscami - czwartą co do wielkości grupą polityczną w PE. Podobną liczbę miejsc (około 50.) mogą jednak zdobyć wspólnie przedstawiciele skrajnej prawicy i eurosceptycy, którzy w ten sposób zachowaliby swoją pozycję.
"Obecnie partie państw Europy Wschodniej mają we wszystkich grupach marginalną reprezentację: nawet polskie partie są małe. Jednak teraz, po raz pierwszy, będą one miały – zwłaszcza Polska - znacznie większe narodowe delegacje w największych frakcjach politycznych” – uważa brytyjski badacz.
Naukowcy zwracają uwagę, że podczas gdy w obecnym składzie PE centroprawica (z 40 proc.) jest nieco silniejsza niż centrolewica (38 proc.), to w przyszłym obie orientacje będą prawdopodobnie równe (po około 41 proc. każda).
Ich zdaniem, w takim układzie politycznym obecny szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso miałby duże szanse na ponowny wybór. Warunkiem jest jednak poparcie Liberałów, co nie jest przesądzone. Alternatywą mogłaby być wtedy „postępowa” koalicja Liberałów z Socjalistami, Zielonymi i radykalną lewicą, która byłaby w stanie zablokować reelekcję Barroso.
Badacze przypominają też, że liczba europosłów w przyszłym składzie PE będzie niższa niż w obecnym: spadnie z 785 do 736.
Jeśli chodzi o reprezentację Polski w nowym Parlamencie, to - zgodnie z ich prognozą – głównymi wygranymi w czerwcowych wyborach będą: ciesząca się wciąż najwyższym poparciem Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Naukowcy zauważają, że choć poparcie dla PiS spadło w porównaniu z ich wyborczym wynikiem z 2007 roku, to jest wciąż znacząco wyższe niż w 2004 roku.
Według ich przewidywań, zarówno PO, jak i PiS zwiększą swój stan posiadania po czerwcowych wyborach o 10 miejsc (PO z 15 do 25, a PiS z 7 do 17 miejsc). SLD ma mieć, tak samo jak przednio, pięciu europarlamentarzystów, natomiast PSL o jednego mniej niż dotychczas, czyli trzech. Zgodnie z ich opracowaniem, żadna inna polska partia nie dostanie się do PE.
Naukowcy zapowiadają, że ich prognoza dotycząca kształtu nowego Parlamentu Europejskiego będzie aktualizowana do czasu wyborów do PE, które odbędą się we wszystkich państwach członkowskich UE w dniach 4-7 czerwca (w Polsce 7 czerwca).
Źródło: - EurActiv. com