Decyzja wymaga jednomyślności państw członkowskich, dlatego unijni przywódcy wrócą do tej sprawy na rozpoczynającym się jutro (20 października) dwudniowym szczycie. Szczyt UE-Kanada, na którym CETA ma być podpisana, zaplanowano natomiast na 27 października.
Wynegocjowane w 2014 r. Całościowe Gospodarcze i Handlowe Porozumienie UE-Kanada (CETA) zakłada zniesienie niemal wszystkich ceł i barier pozataryfowych oraz liberalizację handlu usługami między UE a Kanadą. Tymczasowe stosowanie umowy ma dotyczyć relacji handlowych. Inwestycyjna część umowy ma być natomiast zawieszona do czasu jej zatwierdzenia przez wszystkie państwa członkowskie UE.
Sprzeciw Walonii
Ministrowie ds. handlu państw członkowskich UE zebrani we wtorek (18 października) w Luksemburgu mieli zdecydować, czy upoważnić europejskich liderów do podpisania umowy handlowej z Kanadą. Belgia, która uniemożliwiła tymczasowe stosowanie zapisów CETA jeszcze przed ratyfikacją porozumienia, wyraziła nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu uda jej się doprowadzić do zatwierdzenia umowy handlowej UE-Kanada przez parlamenty regionalne w tym kraju.
Parlament belgijskiego regionu Walonia sprzeciwił się bowiem podpisaniu CETA przez federalny rząd Belgii. Waloński premier Paul Magnette oświadczył, że otrzymane gwarancje nie wystarczają regionowi, by rozwiać obawy dotyczące umowy. Belgijski rząd popiera CETA, ale potrzebuje zgody parlamentów regionów i wspólnot językowych. Ignorując walońskie „nie” premier Charles Michel doprowadziłby do kryzysu konstytucyjnego w kraju.
W Polsce zdania są podzielone
Jednym z argumentów najczęściej podnoszonym przez przeciwników CETA jest wprowadzenie międzynarodowego arbitrażu w przypadku konfliktu na linii państwo-inwestor, co ma - ich zdaniem - służyć przede wszystkim wielkim korporacjom. Minister ds. europejskich Konrad Szymański zapewniał dziennikarzy w Luksemburgu, że rozwiązania dotyczące arbitrażu są w umowie UE-Kanada lepsze od tych obowiązujących w Polsce obecnie. "Nowe zapisy dotyczące sądu inwestycyjnego wyraźniej podkreślają zakres pełnej, niewzruszonej kompetencji państw członkowskich w takich obszarach jak prawodawstwo dotyczące ochrony pracy, środowiska, dostępności do ochrony zdrowia czy kwestii wody" - uspokajał.
Wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki podkreślał natomiast dążenie Polski do tego, by nasz region miał swojego reprezentanta w nowym sądzie inwestycyjnym. "Dla nas jest szczególnie istotne, aby było zagwarantowane uczestnictwo polskiego sędziego czy wpływ naszych prawników na praktykę, czy regulacje, które się wytworzą w tym sądzie" - oświadczył.
Dodał, że CETA nie zmienia standardów ani procedur w dziedzinie bezpieczeństwa żywności. "W szczególności odnosi się to do GMO. CETA nie tworzy żadnego mechanizmu, który pozwalałby na import produktów zawierających GMO w inny sposób, niż to jest obecnie przewidziane" - zapewniał wiceminister rozwoju.
Tymczasem PSL alarmuje, że w przypadku zgody na umowę z Kanadą zaleje nas co prawda tańsza, ale gorsza i na dodatek genetycznie modyfikowana żywność. „Porozumienie CETA oznacza, że zaleje nas zła żywność z Kanady. Nasza jest najlepsza na świecie. Nie równajmy do najgorszych” - powiedział wczoraj na antenie RMF FM lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. Ostrzegał ponadto, że kanadyjskie gospodarstwa wielkoobszarowe doprowadzą polskie rolnictwo do ruiny.
Prezes PiS uspokaja
Oprócz części partii opozycyjnych swój sprzeciw wobec umowy z Kanadą wyraziła też Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność" i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych. Na list szefa tej ostatniej organizacji Sławomira Izdebskiego odpowiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Dziękuję za list. Rozumiem w pełni Pańską i Pańskich współpracowników postawę" - zapewnił prezes w liście przesłanym już następnego dnia. "Ratyfikacja umowy będzie wymagać 2/3 głosów. Mamy więc jeszcze wiele czasu na podjęcie ostatecznej decyzji i bardzo wysoki próg akceptacji przez Sejm"- tłumaczył. Przekonywał, że przedstawione obawy "nie są uzasadnione", a dyskusja nad CETA będzie "jeszcze nie raz przedmiotem debaty".
W liście do Kaczyńskiego Izdebski napisał m.in., że żywność z Kanady zawiera antybiotyki i hormony wzrostu - szkodliwe dla zdrowia oraz zabronione w Unii Europejskiej, w której obowiązuje „zasada ostrożności i bezpieczeństwa konsumenta". Zwrócił też uwagę na kanadyjskie normy żywności, odmienne od polskich i europejskich, a także na ryzyko zalewu rynku tańszą kanadyjską żywnością.
Odrzucenie umowy złym sygnałem
W ocenie premier Kanady Justina Trudeau odrzucenie umowy stanowiłoby bardzo zły sygnał. "Jeśli w ciągu tygodnia czy dwóch UE nie będzie w stanie podpisać postępowego porozumienia handlowego z takim krajem jak Kanada, to z kim zamierza ona robić interesy w najbliższych latach?" - pytał w zeszłym tygodniu. Również część obserwatorów uważa, że fiasko CETA postawiłoby pod znakiem zapytania zdolność UE do zawierania umów o wolnym handlu.
Autor: euractiv.pl