Chociaż ponad połowę ludności UE stanowią kobiety, europosłanek wciąż jest zaledwie 36,75 proc. Do osiągnięcia parytetu 50-50 (czyli równej liczby kobiet i mężczyzn), którego domagają się organizacje lobbujące za równą reprezentacją płci, wciąż jest jeszcze daleko. Warto jednak zaznaczyć, że sytuacja jest i tak lepsza niż w parlamentach poszczególnych krajów. W Polsce w parlamencie zasiada 22 proc. kobiet, a średnia unijna wynosi 26 proc.
Prawica i lewica
Na ogół im bardziej dana partia jest lewicowa, tym bliżej jej do zachowania parytetu płci. Jedyna europejska frakcja w PE, która w pełni osiągnęła zasadę równej reprezentacji płci, to lewicowa ZLE-NZL (51,11 proc. jej przedstawicieli to kobiety). Na drugim miejscu plasują się centrolewicowi Socjaliści i Demokraci (S&D). Zieloni wypadają słabo – tylko 40 proc. ich posłów to kobiety. Lepszy wynik osiągnęli Liberałowie i Demokraci (PLDE) oraz niezrzeszeni.
Podobnie jak ZLE-NZL oraz S&D, Zieloni mają zasadę parytetu zapisaną w statucie partii. Jako jedyni wystawili też mieszaną parę kandydatów na przewodniczącego Komisji Europejskiej: byli to Ska Keller i José Bové (więcej m.in. TUTAJ). Jednak w wielu wypadkach „partie Zielonych wystawiły listy wyborcze, na których pierwsze miejsce zajmował mężczyzna, a kobieta drugie. Tak było na przykład w Belgii. Wynik wyborów nie pozwolił niestety wysłać obojga kandydatów" – mówi Serap Altinisik z European Women's Lobby zrzeszającego unijne organizacje feministyczne (strona zrzeszenia TUTAJ). Dodaje, że Zieloni powinni byli „wystawić więcej list, na których pierwsze miejsce należałoby do kobiety". Tymczasem Zieloni, znani jako obrońcy równości płci, wysyłają do Brukseli mniej posłanek niż PLDE, które rzadko stosuje parytet.
Ostatnie miejsca w tym rankingu zajmują partie prawicowe, od umiarkowanej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) po eurosceptyczną Europę Wolności i Demokracji (EWD). Do tej ostatniej należy np. Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigela Farage'a. Wśród eurodeputowanych z UKIP jest tylko 8 kobiet (21 proc.).
Świadectwo poglądów partii
Zdaniem Altinisik niewielka liczba kobiet reprezentujących partie prawicowe odzwierciedla ideologię tych ugrupowań. Partie lewicowe i centrolewicowe są zwykle bardziej skłonne do wprowadzania parytetu. Niektóre, jak np. Socjaldemokratyczna Partia Finlandii osiągnęły już równą reprezentację płci i nie potrzebują formalnych regulacji. „Natomiast EPL rzadko stosuje zasadę parytetu, a jeśli już, ogranicza się do 33 proc. Nie dorównuje więc bardziej postępowym partiom" – mówi Altinisik. Francuski Front Narodowy nie tylko nie stosuje parytetów, ale też zmusił jedną z wybranych europosłanek do ustąpienia na rzecz mężczyzny.
European Women's Lobby wydało niedawno opinię na temat programów wyborczych pięciu najważniejszych europejskich partii i miejsca, jakie zajmują w nich prawa kobiet. Poza wprowadzaniem parytetów lewicowe partie częściej głosują za postanowieniami korzystnymi dla kobiet. „W swoich programach proponują na przykład, jak zniwelować negatywny wpływ unijnej polityki oszczędnościowej na zatrudnienie kobiet" – mówi Altinisik.
Natomiast w programach PLDE i EPL prawa kobiet i równość płci nie odgrywają żadnej roli. W przypadku EPL „nie wspomina się ani razu o kobietach ani o ich dyskryminacji", twierdzi European Women's Lobby. „Program PLDE niestety ogranicza się do wzmianki o prawach człowieka i dyskryminacji w bardzo ogólnym sensie. O kobietach i prawach kobiet, a także o równości płci nie wspomina się ani razu".
Wśród polskich eurodeputowanych kobiet jest 24 proc. Najbliżej równej reprezentacji znalazło się SLD (40 proc.), na drugim miejscu jest PO (37 proc.), a na trzecim PiS (16 proc.). PSL i Nowa Prawica nie wyślą do Brukseli ani jednej kobiety. (bk)
Autor: http://www.euractiv.pl