Premier Polski Donald Tusk potwierdził, że minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski jest oficjalnym kandydatem Polski na stanowisko Wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa na nową kadencję Komisji Europejskiej.
Premier Tusk informując o swoim poparciu dla kandydatury Sikorskiego stwierdził: „Powiem wprost: Polska zdobyła tyle wpływu na politykę zagraniczną UE, że stanowisko Wysokiego przedstawiciela byłoby w pełni w obszarze naszego zainteresowania".
Wysoki przedstawiciel
Stanowisko to w tej kadencji zajmowała Brytyjka Lady Catherine Ashton. Ashton jednak zapowiedziała już, że nie zamierza ubiegać się o reelekcję. 16 marca br. stwierdziła wręcz, że „nie ma na to absolutnie żadnej możliwości". Ashton dodała również, że położyła podwaliny Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ, European External Action Service). Co prawda Stanowisko Wysokiej przedstawiciel istniało w UE już wcześniej, ale ESDZ została powołana do życia wraz z traktatem lizbońskim i to właśnie Ashton przypadła rola stworzenia tej agencji.
ESDZ ma skomplikowane relacje z innymi instytucjami unijnymi – formalnie jest od nich niezależna i samodzielna, nie stanowi części struktury organizacyjnej np. Komisji Europejskiej czy Parlamentu. Jednak szef ESDZ, czyli Wysoki przedstawiciel jest również wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej, będąc jednym z 28 komisarzy.
Przydzielanie stanowisk
Fakt, że Wysoki przedstawiciel jest częścią Komisji Europejskiej ma też znaczenie praktyczne dla Polski w kontekście nominacji Sikorskiego na to stanowisko. Jako że każdemu państwu członkowskiemu przysługuje jedno miejsce w KE (decyzja Rady z 2009 r. zmieniająca wcześniej zapis, który mówił, że od 2014 r. liczba komisarzy się zmniejszy), Sikorski na stanowisku Wysokiego przedstawiciela byłby właśnie naszym reprezentantem.
Jednak najwyższe stanowiska w UE – w tym komisarzy – są rozdzielane w skomplikowany sposób, na zasadzie wielostronnych negocjacji pomiędzy państwami członkowskimi, toteż państwa mają zazwyczaj kilka stanowisk, którymi są zainteresowane. W przypadku Polski, oprócz stanowiska Wysokiego przedstawiciela, są to teki komisarzy ds. energii, konkurencyjności lub – jak twierdzi „Gazeta Wyborcza" – rynku wewnętrznego.
Rozstrzygnięcia zapadną kiedy Rada przedstawi kandydata na stanowisko przewodniczącego Komisji – od tego, kim on czy ona będzie (i z jakiego państwa) będzie zależało, jak rozłożą się wpływy poszczególnych państw w nowej Komisji i jakie stanowisko może przypaść Polsce.
Kandydata Rady poznamy (najprawdopodobniej) w trakcie szczytu Rady Europejskiej 26 i 27 czerwca br. Obecnie zarówno przewodniczący Rady Herman Van Rompuy, jak i frakcje europejskie są w trakcie konsultacji, jaki kandydat będzie najlepszy na to stanowisko.
Kandydat Rady nie będzie kandydatem partii?
Teoretycznie, w tym roku miał być to kandydat zaproponowany przez frakcję, która zwycięży w wyborach do Parlamentu Europejskiego – czyli Jean-Claude Juncker , kandydat zwycięskiej EPL. Jednak odpowiedni zapis w traktatach jest sformułowany w sposób, który zostawia dużo miejsca na interpretację. Artykuł 17 Traktatu o Unii Europejskiej stwierdza, że kandydata na to stanowisko przedstawia Rada Europejska „uwzględniając wybory do Parlamentu Europejskiego i po przeprowadzeniu stosownych konsultacji". Jednak to, w jaki sposób Rada „uwzględnia wybory" nie jest doprecyzowane.
Sytuacja mogłaby być inna, gdy któraś z frakcji odniosła jasne zwycięstwo – np. 5 lat temu EPL miało prawie 80 mandatów przewagi nad S&D. Teraz jednak ta przewaga jest dużo mniejsza, wynosi zaledwie 23 głosy, co może sprawić, że Rada nie zechce skorzystać z kandydata EPL i wybierze własnego. Prawdopodobieństwo to zwiększa fakt, że premierzy Szwecji, Węgier i Wlk. Brytanii nie chcą widzieć Junckera na stanowisku przewodniczącego Komisji Europejskiej, mimo że dwaj pierwsi sami należą do EPL.
Mimo wszystko, kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła, że nadal popiera kandydaturę Junckera. Czy to wystarczy, by uzyskał on nominację większości kwalifikowanej w Radzie Europejskiej, okaże się już za cztery tygodnie. (kk)
Autor: http://www.euractiv.pl