Tego samego dnia za jak najszybszym porozumieniem w sprawie nowego budżetu UE opowiedziała się kanclerz Niemiec Angela Merkel. Przyznała przy tym, że rozwój nowych krajów UE zależy m.in. od sprawiedliwego podziału wspólnotowych pieniędzy.
Pieniędzy co najmniej tyle, ile w propozycji KE
W przyjętej ogromną większością rezolucji członkowie komisji budżetowej PE potwierdzili swoje zgłaszane od dawna postulaty: chcą budżetu ambitnego pod względem wielkości, przynajmniej w tej wysokości, jaką zaproponowała Komisja, czyli na poziomie 988 mld euro na siedem lat.
Nie zgadzają się na cięcia, których domagają się kraje płatnicy netto, a także domagają się nowych źródeł dochodu do budżetu, np. z podatku od transakcji finansowych.
Wsparcie dla Przyjaciół Spójności
"PE wspiera propozycję KE i przyłącza się do grupy państw tzw. Przyjaciół Spójności" - powiedział PAP szef komisji budżetowej, francuski europoseł Alain Lamassoure podsumowując stanowisko PE na negocjacje z Radą UE.
"Kładziemy nacisk, by wydatki budżetowe wspierały tzw. kraje spójności (czyli biedniejsze państwa członkowskie UE), kraje, które są obecnie w szczególnych kłopotach, a także by finansowały polityki innowacyjne, energię odnawialną, wielkie sieci infrastrukturalne w Europie, nowe technologie i wymiany studenckie" - wyliczał.
Również Merkel wskazała na potrzebę wsparcia dla partnerów o relatywnie niższym PKB. "Dobra sytuacja wschodnioeuropejskich krajów UE zależy także od sprawiedliwego podziału (środków unijnych)” - powiedziała na konferencji prasowej w Berlinie po rozmowach z premierem Węgier Viktorem Orbanem. Wyjaśniła, że chodzi o wsparcie z funduszy strukturalnych i spójności, ale jednocześnie zastrzegła, że nie można „stracić z oczu potrzeby solidnej polityki finansowej”.
Trudne negocjacje
Czekają nas partnerskie, ale trudne negocjacje" – przewiduje niemiecka kanclerz. W jej ocenie „byłoby bardzo dobrze”, gdyby udało się dojść do porozumienia już w listopadzie. „Im wcześniej jasna będzie sprawa przyszłych środków finansowych, tym lepiej i sensowniej mogą przebiegać procesy gospodarcze" - argumentuje kanclerz.
"Jeśli w listopadzie przywódcy osiągną porozumienie budżetowe o 100-150 mld euro niższe (niż proponuje KE), to moim zdaniem eurodeputowani odrzucą ten budżet" - przewiduje polska europosłanka, członkini komisji budżetu PE Sidonia Jędrzejewska.
"Jesteśmy gotowi, by negocjować, ale nie za wszelką cenę. Przede wszystkim nie poświęcimy Europy, by padła ofiarą na ołtarzu ajatollahów oszczędności i cięć” – zapowiada z kolei europosłanka Zielonych Isabelle Durant. Jej zdaniem, unijny budżet musi być zwiększony „nie tylko dlatego, by sprostać nowym kompetencjom przyznanym Unii przez Traktat z Lizbony, ale także by osiągnąć ambitne cele klimatyczne, pomocy rozwojowej, zatrudnienia i walki z ubóstwem".
Budżet bez rabatów, z dochodami własnymi ...
Parlament Europejski domaga się także rezygnacji ze wszystkich rabatów do budżetu, w tym największego rabatu brytyjskiego, a także wprowadzenie tzw. własnych dochodów do budżetu, które stopniowo zastąpiłyby obecne składki rządów, obliczane na podstawie PKB na jednego mieszkańca.
W rezolucji znalazł się zapis, że do 2020 roku składki państw zasilałyby budżet UE tylko w 40 procentach, a reszta pochodziłaby z nowych własnych dochodów. Lamassoure przynał jednak, że od roku, czyli od czasu rozpoczęcia negocjacji budżetowych, PE zyskał jedynie tyle, że żadne państwo członkowskie nie kwestionuje już potrzeby reformy dochodów UE.
„Oczywiście kraje się różnią; Brytyjczycy chcą utrzymać swój rabat, ale nawet Londyn zgadza się, by kraje, które stworzą podatek od dochodów finansowych przekazywały z niego zyski do budżetu UE" – powiedział przewodniczący komisji budżetowej PE.
... i bardziej elastyczny
Kolejne priorytety PE, to zwiększenie elastyczności tak, by móc przesuwać pieniądze zarówno wewnątrz niektórych polityk, jak i między nimi, a dzięki temu szybciej odpowiadać na nowe wyzwania i zmieniające się potrzeby.
Parlament domaga się też tzw. jedności budżetowej, czyli włączenia do budżetu wszystkich innych europejskich funduszy, np. funduszu na pomoc rozwojową dla państw trzecich, czy środków na programy Galileo i ITER.
Według Lamassoure`a, PE chciałby ponadto uwspólnotowienia funduszy antykryzysowych strefy euro (EMS, EFSF), które obecnie działają poza traktatem UE.
Szef komisji budżetowej PE będzie też zabiegał, by budżet strefy euro – jeśli zostanie utworzony - także był powiązany z budżetem całej UE i w ten sposób podlegał kontroli europosłów.
Zgoda Parlamentu Europejskiego jest niezbędna do tego, by nowy budżet UE na lata 2014-2020 zaczął obowiązywać. W przypadku jej braku, w 2014 roku – po zakończeniu obecnej perspektywy finansowej (na lata 2007-13) - UE musiałaby działać na podstawie prowizorium budżetowego.
Zawarcie kompromisu w sprawie wieloletniego budżetu planowane jest na już na 22-23 listopada, kiedy to w Brukseli spotkają się szefowie państw i rządów UE. Jednak premier Wielkiej Brytanii David Cameron już zapowiedział, że zawetuje porozumienie, o ile nie zostaną zrealizowane brytyjskie postulaty cięć i oszczędności. Również Niemcy - główny płatnik netto do kasy UE - domaga się ograniczenia wydatków z unijnej kasy.
Zródło: EurActiv (bba)